Ruch Oporu doskonale słysząc deklarację Baddocka posłuchał go nie zbliżając się do niego zbyt blisko . Lily razem z Narcyzą nie czekając na decyzję Centuriona pierwsze się przełamały i razem z nią chwyciły z obu stron za dłonie Milicenty i teleportowali się pod Malfoy Mayor , które obecnie było opuszczone jednak ukryte pod silnymi zaklęciami . Członkowie Ruchu po chwili po kolei przenieśli się do Malfoy Mayor i weszli do wielkiej sali gdzie stał wielki okrągły stół przy , którym zasiedli właściwie nie wiadomo czego oczekując . Malcolm myśląc cały czas o swojej dziewczynie objął ja tylko ramieniem by okazać jej swoje wsparcie . Niemal od razu pojawił się Zgredek i Stworek , którzy po chwili przynieśli posiłek wszystkim gościom w tym miejscu jakby się spodziewali się ich już od jakiegoś czasu . Dom był cały wystrojony i gotowy na przyjęcie swoich domowników oraz okazywał taką lepszą swoją stronę jakby nie mieszkał tu nigdy Lucjusz Malfoy , który za jego czasów był wypełniony chłodem i uwielbieniem dla w większości Voldemorta i częściowo Centuriona jednak mniej .
- Jesteś reinkarnacją Noemi czy nie ? - zapytał delikatnie Hermiona siadając na przeciwko niej czekając na odpowiedź . - Przecież wiesz jakie to jest ważne by zakończyć wojnę i posłać Slytherina do diabła . - dodała Hermiona mając nadzieję , że ona w jakikolwiek sposób zareaguje . Dostrzegła z zaskoczeniem , że Milicenta zaciera dłonie ze zdenerwowania i wtedy spojrzała na nią przyjemniejszym okiem mając nadzieję przekonać ją by cokolwiek powiedziała jej . Alderton wierząc w metody Hermiony stanął za nią i położył jej na ramionach swoje dłonie by obserwować Milicentę , która zdenerwowana nie potrafiła nic z siebie wydusić i zerkała z przejęciem na Aurelię trzymającą na przeciw niej klejnot horusa jaśniejący w jej stronę złowrogo jakby miał ją całą pochłonąć .
- Wy nic nie rozumiecie ja go kocham i nie chcę jego śmierci . - wyrwało się Bulstrode , która się odezwała nie swoim głosem jakby przemawiał do niej ktoś inny . Neville pierwszy zobaczył , że oczy Milicenty właśnie w tym momencie zmieniły na kolor fioletowy co tylko dopełniło reinkarnacja ukochanej Slytherina . Lily znając uczucie Milicenty nie wiedziała jak zareagować na to , gdyż sama pamiętała swoją miłość jaką żywi do Jamesa i też była w zbliżonej sytuacji .
- Twoja zwłoka zwiększa liczbę ofiar Slytehrina . - odparła Cho zarzucając sobie na ramiona dłonie Micheala , który momentalnie otoczył ją uściskiem . - Jakim cudem w ogóle udało się zdjąć z ciebie wpływ Slytherina skoro widać nadal pieniądze są dla ciebie ważniejsze niż ludzkie życie ? - krzyknęła wściekła Cho Chang wyrywając się z ramion ukochanego zmierzając w kierunku Milicenty z pięścią jednak jak już zbliżała ją w jej stronę ręką jej została uchwycona przez Michaela . - Czemu mnie powstrzymujesz przed zrobieniem tego co trzeba jej ? - zapytała wściekła swojego ukochanego , który bez słowa puścił jej rękę .
- Wężowy Język w tym momencie się śmieje z nas i z tego , że się kłócimy . - odparł tylko obserwując twarz swojej ukochanej , której po chwili wyraz twarzy złagodniał i bez słowa rzuciła mu się w ramionach przepraszając go za to co ta powiedziała do Milicenty i po chwili podeszła do niej by przeprosić ją za swoje zachowanie . - Jak chcemy przywrócić spokój światowi czarodziejów jeśli wróg jest w większej zgodzie niż my ? - zapytał retorycznie Michael Corner rozglądając się po twarzy wszystkich zgromadzonych i z uśmiechem zobaczył jak Centurion uśmiecha się do niego niezauważalnie popierając go z nieznanych mu pozorów . Wszyscy w tym momencie skierowali swój wzrok w kierunku klejnotu horusa , który zaczął jaśnieć i ogarnął swoim światłem Milicentę tak by przez chwilę jej nie było widać jednak jak światło opadło niewiele się zmieniła poza symbolami pokrywającymi jej skórę po ustąpieniu światła .
- Powinniśmy złożyć małą wizytę Hogwartowi i wyrwać go z niewoli Slytherina . - uśmiechnęła się Milicenta zmieniona w Noemi , która rozglądała się po wszystkich swoim bystrym wzrokiem tak by chłopacy nie mogli odwrócić od niej wzroku . - Nie będziemy zmuszać dzieci do walki jednak Hogwart powinien być miejscem skąd mój ukochany zostanie wysłany do piekła . - dodała sarkastycznie Noemi spoglądając przez okno tak , że zobaczyła spadające błyskawice . Zaskoczeni kierowali się jej wzrokiem zobaczyli jak w chmurach formułuje się sylwetka Założyciela , który spoglądał na nich z drwiną i politowaniem .
- Myślałem , że przez tyle lat wiele się nauczyłaś jednak zapomniałaś o czymś . Szkoda , że stanęłaś po ich stronie tak jak zrobiłaś to ponad tysiąc lat temu pozwalając na samowolę naszych poddanych w Kolebce naszej Chwały . - obudził natychmiast strach w Noemi , która zdała sobie od razu sprawę z tego o czym mówił jednak myślała wcześniej o tym i zapomniała o tym przez dłuższy czas . - Zawsze mi się podobało twoje uwielbienie dla słabych jednak w tym czasie ci na to nie pozwolę . - twarz Założyciela po chwili zniknęła wraz z chmurami , który umożliwiły wreszcie promieniom słońca wtargnięcie do Malfoy Mayor .
- Myślodniewnia tkwiąca w zamku jest jedynym horkruksem mojego ukochanego i mimo miłości do niego nie mogę pozwolić by czynił tyle zła w tym pięknym świecie jaki został zbudowany przez tyle pokoleń . - uprzytomniła sobie o jedynej słabości swojego ukochanego jednak najbardziej bolało ją to , że musi przyczynić się do wysłania swego ukochanego do Piramidy Furmantu tym razem już na zawsze . - Muszę wam o czymś powiedzieć , a zwłaszcza tobie Lily . - zwróciła się w stronę Lily Potter , która spojrzała na nią dziwnie nie wiedząc co się po niej spodziewać jednak nie mogło to być nic dobrego ze względu na jej poważny wyraz twarzy . - Efekt działania Insygni Śmierci się skończy wraz z zniszczeniem czarnej różdżki co nastąpi dokładnie wtedy jak powiedział Colin i ty też wtedy jakby stracisz życie , więc radzę ci jeśli chcesz przygotować sobie portert swój na tę okazję zbliżającą się nieprzerwanie . - rzekła Noemi żałując tego , że powiedziała o tym Lily . Doskonale wiedziała , że taki los spotka ją i Colina jednak przynajmniej chłopcu dała nadzieję przeżycia .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz