Aurelia brutalnie przebudzona przez hałasy w Skrzydle Szpitalnym zauważyła , że już nic jej nie krępowało co wykorzystała by uciec z tego miejsca wykorzystując chwilę nieuwagi pielęgniarki Pomfrey rzucająca zaklęcie leczące przyprawiające o ból ucznia Jimmy Peaksa jak się zorientowała . Niezauważona przez pacjentów szybko skierowała się do Wielkiej Sali akurat na poranną ucztę z Filiusem Flitwickiem na czele , który zachowywał się jak generał i nie pozwalał uczniom na rozpoczęcie śniadania stojącymi tuż przy swoim miejscu przy stole . Czujny wzrok dyrektora złapał Aurelię co spowodowało , że uczniowie zwrócili w jej kierunku swoje oczy wypełnione pustką . Aurelia była zdziwiona tym jak łatwo tak wielu ludzi uległo manipulacji czego nie dała po sobie poznać . Nauczyła się tego dzięki pomocy swojego ukochanego ojca jednak to babka nauczyła ją jak prowokować bez okazywania swoich uczuć do ludzi .
- Zajmij miejsce Aurelio . - nakazał Flitwick próbując doszukać się w jej oczach strachu . Zdziwiony tym ponowił rozkaz , lecz bardziej stanowczo jednak nieugięta dziewczyna wpatrywała się w niego jakby był obłąkany . Następnie przerzuciła swoje spojrzenia na niczego niespodziewającego się nieśmiałego
Puchona Erniego Macmillana , który nie chciał dać po sobie poznać . Wyraźnie już zdenerwowany mężczyzna próbował rzucić w niepokorną uczennicę Cruciatusa jednak przypadkowo oberwała nim Sally Smith , która zaczęła się cała trząść upadając na ziemię . Aurelia nie była zbytnio pewna , dlaczego nie udało mu się nią trafić jednak czym prędzej przykucnęła przy Sally i cicho do niej mówiła do ustania zaklęcia . Crabbe i Goyle widząc zachowanie Aureli w stosunku do dyrektora nieoczekiwanie stanęli po jej obu stronach . Niewiele starszy od niej Nigiel Worpet właśnie skierował w jej kierunku różdżkę mając już ustach kolejne niewybaczalne jednak wtedy bracia Crevey opuścili mu rękę z różdżką zerkając na Aurelię z chytrym uśmieszkiem niezapowiadającym niczego dobrego . Braci w końcu puścili ramiona Nigiela , który wpatrywał się w Aurelię z jakimś nieodgadnionym spojrzeniem pełnym negatywnych emocji .
- Kiedy indziej ją załatwisz Nigiel bez obaw . - zapewnił Colin poparty przez Denisa , który poklepał po ramieniu czerwonego na twarzy Worpeta . - Jej ojciec pewnie włóczy się jak włóczęga wśród mugoli . - dopowiedział młodszy brat Colina Denis , który spojrzał na wściekłą twarz młodej Aureli tak by stracić pewność siebie przed nią . Aurelia opętana złością na to co powiedzieli na jej ojcu miała rzucić w jego kierunku już zaklęcie jednak oberwała paraliżującym od co zaskakujące nauczycielki wróżbiarstwa Sybilli Trelawney , która przyklęknęła przy niej tylko po to by uderzyć w policzek wywołując przyklaskiwanie jej .
- Nie spodziewałem się tego po tobie Sybillo . - odparł udając powagę Slughorn uśmiechając się do Trelawney patrzącej śmiało w oczy nauczyciela eliksirów , który pojawił się w progu Wielkiej Sali jednak szybko się zreflektował przybrawszy na twarzy surowy wyraz zwracając swój wzrok na Aurelię . - Ty moja damo dostaniesz szlaban za bezczelność u naszego inkwizytora Amelii Bones naznaczonej osobiście przez wielkiego mistrza . - odparł spokojnie obecny mistrz eliksirów . Została brutalnie wyprowadzona z Wielkiej Sali i wrzucona do oślepiającego bielą pokoju w , którym znajdowała się Amelia Bones obserwująca wstającą dziewczynę z troską . Amelia delikatnie wskazała jej biały fotel , który rozlewał się w całym oceanie bieli dostrzegając go po chwili zajęła go .
- Slytherin nie mógł na mnie wpłynąć jednak chcąc być przydatna dla jego przeciwników udaje jakbym była pod jego wpływem okrutną inkwizytorkę . Rzuciłam zaklęcie wyciszające i odpychające tak by nikt nie mógł nagle wtargnąć . - wyjaśniła Bones opierając swoje ramiona o białe biurko będąc sama strasznie bladą powoli przywracając swojej skórze normalną barwę . - Dziwisz się pewnie czemu jest tu tak biało ? - zapytała inkwizytorka dostrzegając niepewne spojrzenie Aureli rozglądając się ze strachem na białe ściany . - Zamysł Slytherina polegał na tym , że ja miałabym wmówić przebywającym tu osobom lub jak on powiedział wrogom nowego porządku , że są chore psychicznie w czym pomaga ten pokój . - rozwiała wszystkie wątpliwości odnośnie pokoju dziedziczce Założyciela . Córka Centuriona właśnie w tym momencie opadła głową na oparcie fotela zasypiając by wpaść na Salazara , który już na nią czekał we snie w puszczy chroniącej piramidę Furmantu . Wężowy Język miał w tym momencie przywołać kogoś do snu jednak w tym momencie , gdy zobaczył jak się pojawia na dłoni Aureli klejnot zniknął pozwalając jej wrócić do świata jawy . Amelia zachwycona klejnotem chciała go dotknąć jednak dziewczyna przestraszona tak nagłym ruchem inkwizytorki ukryła pod swoją szatą klejnot wywołując na twarzy kobiety wyraz zmieszania , któremu nadal towarzyszyło niedowierzenie .
- Może i masz klejnot horusa i zablokowałaś mi wtargnięcie do snów jednak nadal cała wyspa jest pod moją kontrolą . - usłyszała rozlegający się po całym pomieszczeniu głos Salazara Slytherina jednego z czworga założyciela Hogwartu jako jedynego obecnie żyjącego przywróconego dzięki swojemu potomkowi co wyczuł jej ojciec dopiero po miesiącu w grudniu . Centurion siedząc na zielonym fotelu w salonie samotnie podczas ciemnej nocy zwieńczonej wieloma gwiazdami przypominającymi mu Lunę na co się wzruszył w Grimmauld Place z uśmiechem wyczuł w swoim umyśle po raz pierwszy nadzieję swojej ukochanej córeczki co oznaczało , że Aurelia musiała dojść do czegoś ważnego lub w co bardziej wierzył udało jej się stworzyć ruch oporu w zamku . Połączenie takie udało mu się stworzyć na szczęście od razu po narodzeniu córki jednak to odrodzenie Slytherina wzmocniło więź tak , że mógł wyczuć jako jedyny uczucia zarówno Slytherina jak i córki Aureli . Każda nadzieja obecnie była na wagę złota , gdyż to ona wzmacnia morale i uchwycą sens działań Centuriona .
- Czemu się tak uśmiechasz ? - zapytała Narcyza z rozczochranymi włosami wchodząc do salonu opatulona czarnobiałym szlafrokiem . - Cały czas nie wiadomo czemu przesiadujesz tu w nocy i nic z tego nie wynika . - dodała zatroskana Narcyza widząc na twarzy Centuriona łzy . - Czemu płaczesz Centurion ? Wyglądasz jakbyś właśnie po raz kolejny przeżywał śmierć Luny . - rzuciła lekko co wywołało lekki uśmiech na twarzy jej właściciela nabierając rumieńców .
- Jak mogłem być taki głupi . Zmarnowałem te noce myśląc o śmierci Luny , a przecież mam jeszcze córkę . - zaskoczył mocno kobietę , która wycofała się w kierunku schodów . - Zawsze jest nadzieje tylko trzeba ją dostrzec . Dzięki Luno , że przysłałaś ją do mnie tej nocy . - powiedział już to sam do siebie ocierając łzy .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz