- Nie pomożesz im synu . Zapewniam cię . - powitał Voldemort chowając różdżkę Harrego Pottera do szat wyciągając czarną różdżkę . Berło śmierci mogło być lepszym sposobem na utemperowanie syna z czego chciał właśnie teraz skorzystać . - Waddiwasi . - rzucił w czar wystrzeliwując w jego kierunku pajęczynę , która miała by odrzucić mu różdżkę i skrępować go jednak się to nie udało , gdyż zrobił uskok zbliżając się niebezpiecznie blisko Muszelki co zobaczył Charlie .
- Jeśli myślisz , że tak łatwo ci na wszystko pozwolę to jesteś w błędzie Tom . - rzucił mierząc swojego ojca wzrokiem . - Ascendio . - zaklęcie młodszego Riddle spowodowało , że Czarny Pan wyleciał w powietrze jednak szybko opadł na ziemie . - Baubillous . - celuje w niebo powodując , że obok Toma uderzył żółty piorun . - Nie zbliżaj się do Tonks i zajmij się czymś innym . - rozkazał . - Avis . - krzyknął tak by z jego różdżki wyleciały żółte ptaszki by go rozproszyć .
- Naprawdę myślisz , że te ptaki mogą być dla mnie zagrożeniem . - jedynym zaklęciem pozbywa się ptaków . - Czegoś lepszego się po tobie spodziewałem . Zostałeś nauczony zaawansowanej czarnej magii , a jednak jej nie używsza teraz mimo wszystko . - udawał zawiedzenie patrząc zdziwiony na syna , który przyglądał mu się z rozbawieniem co go zaintrygowało przez jego uśmiech . Zawsze kiedy się uśmiechał działo się coś po nie jego myśli .
- Difindo . Immoblilus . - rzuca strumieniem zaklęć w Toma mając nadzieję na zniechęcenie go żeby dorwać się do Tonks jednak teraz Czarny Pan zrobił coś czego nie spodziewał się Centurion . Trzymając w lewej ręce kamień wskrzeszenia , a w drugiej berło śmierci patrząc szyderczo w kierunku syna .
- Inanimatus Conjurus . - krzyknął Voldemort wzmacniając efekt zaklęcia użyciem dwóch z trzech Insygniów Śmierci . Pojawiły się duchy zmarłych za potomkiem Slytherina wśród , których rozpoznał wiele sobie wrogich osób jednak największym szokiem był dla niego duch jego ukochanej Luny .
- Zawiodłeś mnie w kwestii naszej córki . - powiedział niewzruszony duch Luny stojąc na przeciwko niego wyrażająca obojętność . Nie była to jego ukochana jaką znał . Podejrzewał tutaj efekt połączenia tego zaklęcia z Insygniami Śmierci czego jeszcze nikt nie próbował mimo , że dużo osób w historii miało przynajmniej dwa Insygnia w ciągu swego życia . - Incarcerous . - usłyszał jakby z daleka głos Voldemorta by poczuć następnie krępujące jego ruchy korzenie roślin . Nie zwracając już uwagi na syna odwołał dusze zmarłych by mógł wreszcie się kierować w stronę swojego celu , czyli Muszelki gdzie w drzwiach stał z różdżką wściekły Charlie . Szybko znalazł się przy nim i błyskawicznym ruchem uwolnił go z trzymających go pęt rzucając jednocześnie w stronę czarnoksiężnika zaklęcie Lacarnum Inflamare z , którego różdżki leciały małe kule ognia niestety nie trafiając w cel . Deszcz zaczął właśnie na nich spadać z chmur zasłaniających skutecznie światło księżyca by po chwili zapadła mgła nie pozwalająca nikomu siebie dostrzec . Determinacja ich do zatrzymania kazała im rzucać na oślep zaklęcia , które jak po chwili usłyszeli trafiło w ojca Centuriona . Chwycony impulsem chciał zobaczyć w jakim stanie jest jego przeciwnik po usunięciu mgły .
Zobaczył nieoczekiwanie jednak , że z różdżki jego wyleciał ogień przekształcony następnie w bazyliszka dzięki czemu ogień topniał zbliżając się do Centuriona . Nie trafił go jednak przez to , że został odepchnięty przez Charliego na ziemię . Niestety ognisty bazyliszek uderzył w Charliego zabijając go przy tym .
- Mortaddin . - krzyknął pod wpływem emocji chłopak uwalniając czar w jego stronę zupełnie nie planując tego , bo przecież nie chciał zabić ojca tylko by odczuł wyrzuty sumienia dzięki czemu miałby uzdrowioną duszę przywracając tym samym człowieczeństwo czym powinien dysponować każdy człowiek .
- Mów co to za zaklęcie chłopcze . - zjawił się za jego plecami dotykając berłem śmierci jego gardło tak by nie mógł go zobaczyć , ale dobrze słyszeć . Osobiście nie chciał zabijać syna jednak ostatnio sprawiał mu tyle problemów , że koniecznie musiał coś zrobić ze swoim jedynym dzieckiem . Właśnie wtedy wyszła z domu Nimfadora Tonks , która była jego celem i już chciała rzucić klątwę jednak straciła w tym momencie przytomność upadając na zimny śnieg . Centurion chciał podbiec do Tonks jednak ten go ubiegł i chwycił ją za rękę by po chwili z nią zniknąć . Teraz już zdawał sobie sprawę do czego byli potrzebni Tomowi ci ludzie co go w tej chwili przeraziło jednak musiał wracać do Hogwartu , gdyż wyczuwał kogoś potrzebującego w nim . Strażniczka Piramidy Furmantu nie zdając sobie sprawę , że jest przewieszona przez ramię czarnoksiężnika była zanurzona w ramionach snu . Stała we śnie wewnątrz gabinetu opierając swoje ręce o biurko nie żyjącego już Albusa Dumbledore , która z zaskoczeniem odnotowała w pamięci radosne oczy wpatrujące się w nią oczy Dumbledore . Obecność Dumbledore wyprowadziła ją z równowagi jednak zorientowała się szybko , że obok niej stoi poklepując ją po plecach Minerwa McGonagall . Odkryła z zaskoczeniem po chwili , że siedzi przywiązana do krzesła i nie potrafiła wydusić z siebie żadnego słowa . Minerwa we śnie próbowała się odsunąć od Albusa , który zbliżał się do niej coraz bliżej by w końcu uderzyć ją sztyletem z zaskoczenia w plecy . Zakrwawiona jej dawna profesorka próbowała coś powiedzieć Nimfadorze jednak leciała z jej ust świeża krew , która przeraziła młoda kobietę próbującą się wyrwać z tego dziwnego stanu . Po chwili na miejscu zmarłego dyrektora stał uśmiechnięty Salazar Slytherin , który z rozbawieniem nie pozwalał wejść do środka jak się domyślała dzięki krzykom Aureli Riddle co zwiększyło jej panikę .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz