Zbliżał się już powoli , lecz nieubłaganie koniec listopada
. Upadł przedłużający jeszcze nie zmalał , a nawet się wszystkim wydawał się
większy . Kobiety normalnie już funkcjonowały poza Aurelią , która była nadal w
śpiączce . Centurion nie wiedząc co ze sobą zrobić cały dzień czuwał nad nią .
Próbowano dochodzić motywów Diggorego , lecz w końcu śledztwo w jego sprawie
ustało . Greyback i Lupin wyruszyli w misję poselską do wilkołaków w asyście
Kingsleya i Szalonokiego Moodyego . Lily Potter nadal nauczała jednak w wolnych
chwilach próbowała znaleźć sposób by przywrócić przytomność Aureli . Centurion
wiedział kim są strażnicy piramidy i udało się dzięki niemu przenieść rodzinę
Tonsków do Grimmauld Place 12 . Ciało Luny zostało schowane tak , że oprócz niego
o położeniu ciała wiedziała Ginny Weasley najbliższa przyjaciółka zmarłej .
Ginny często przychodziła do grobu Luny , gdy chciała być sama . Aktualnie nie
wiedział nic o planach czarnoksiężników z czego nie był zbyt zadowolony , gdyż
więź łącząca go z ojcem najwidoczniej blokowała mu tą część umysłu . Jednak
było coś stałego w umyśle co widział . Otóż za każdym razem jak się zanurzał w
umyśle ojca widział tylko go siedzącego na piaskach pustyni z Nevillem pod
wpływem Imperiusa jak się domyślił . Natomiast szybko się mu rzuciło się w oczy
, że nie był obecny tam Grinerwald . Niepokoiło go to bardzo , gdyż nie znał go
do końca i nie wiedział nawet do końca czego się można po nim spodziewać jako
drugim najpotężniejszym czarnoksiężniku . Nieoczekiwanie jak siedział przy
swojej kochanej córce podeszła do niego jakaś nieznana mu dziewczyna . Miała
orzechowe włosy pięknie układające się w kok . Twarz była gładka jednak
wyglądało na to , że nosiła znamiona zmęczenia . Szczególnie rzucały się
zmarszczki wokół oczu jakby była zdenerwowana . Oczy były koloru czekoladowego
, lecz z zaskoczenie dostrzegał tam błysk koloru zielonego . Dziewczyna nie
czekając na to aż się odezwie usiadła się tak blisko niego , że się prawie ze
sobą stykali kolanami . Centurion myślał , że w ten sposób zdradza zmarłą Lunę
i chciał się od niej odsunąć jednak uparta dziewczyna nie dała mu tej
możliwości . Siedzieć musiał pod ścianą , gdyż ona najwidoczniej nie chciała
się od niego odsunąć . Wreszcie się przekonał do niej i wrócił by usiąść się koło tej dziewczyny . Była bardzo piękna jednak miała w sobie coś co niepokojącego . Czuł , że nie powinien się zadawać z tą dziewczyną jednak nie mógł jej ignorować .
- Twoja siostra ? – zapytała delikatnie dziewczyna rumieniąc
się przy tym tak , że Centurion czuł się głupio odsuwając się od tak pięknej
dziewczyny . – Moja siostra zaginęła jeszcze przed wakacjami . Nic o niej nie
wiem . – wyznała dziewczyna opuszczając głowę tak żeby nie widział jej łez .
- Akurat to nie jest moja siostra tylko córka . – odparł
poważnie Centurion . – Zbyt dużo jest do wyjaśnienia . – odpowiedział uprzejmie
aczkolwiek niecierpliwie myśląc , że ją zniechęci do siebie .
- Nazywam się Lisa Turpin . – przedstawiła się Lisa tak żeby w końcu spojrzała swoimi oczami na niego
tak , że poczuł się jakby zaschło mu w gardle by nic nie móc z siebie wydusić .
- Miło mi Lisa jestem Centurion Riddle , a ta moja córka
Aurelia . – wyciągnął w jej stronę rękę , która ta momentalnie uścisnęła .
Dotyk jej ręki uwolnił jakieś nieznane ciepło , które rozprowadzało się po nim
aż się spocił . Widząc to Lisa nie tracąc ani chwili czasu zbliżyła się do
niego tak blisko , że ich nosy zaczęły się stykać . Centurion nie chciał być z
żadną dziewczyną być blisko jednak czując zniewalające perfumy Lisy dał się
przez nią pocałować . Pocałunek był namiętny pełen zaborczości i zazdrości .
Nie miał nigdy takiego pocałunku z Luną i czuł , że nie będzie nigdy miał już
takiego cudownego w życiu . Tymczasem na wyspie pod Azkabanem stał Gellert
Grinerwald , który nie czuł się zbyt zachwycony obecnością dementorów .
Podejrzewał pułapkę nie dostrzegając nikogo poza dementorami pilnującymi wieży
. Zbudowana była z ciemnoniebieskich cegieł co miało tylko wzmagać efekt
dementorów , które ostatecznie zlekceważył kierując się w stronę drzwi . Wyspa
nie była zbyt często odwiedzana przez ludzi jednak nie rosła tu żadna roślina
przez te stworzenia pilnujące wieży . Wiedział gdzie jest jego ofiara , która
stanowiła łatwy cel . Draco Malfoy nie będzie stawiał mu żadnego oporu dzięki
temu , że został pocałowany przez dementora co ułatwiało mu pracę . Nie tracąc
czasu wszedł przez otwarte drzwi do Azkabanu więzienia czarodziei . Każde
piętro miało kilka cel z więźniami . Dzięki podaniu Dirkowi Cresswelaowi
Veritaserum w jego własnym domu oczywiście pod eliksirem wieloskokowym jako Szalonooki
Moddy pod zarzutem współpracy z Voldemortem .Dirk wiedział o swojej niewinności
, wiec sam wypił Veritaserum . Jednak odkrywszy co on chce się dowiedzieć
próbował przeciwdziałać wpływowi eliksirowi zresztą bezskutecznie . Grinerwald
jednak nie chcąc żeby ktoś naprowadził na niego rzucił na urzędnika
Ministerstwa Obliviate nie chcąc się ujawnić . Naprawdę niedużo osób wiedziało
o nim i chciał żeby pozostało tak do końca .Tera jednak wchodząc po schodach
zatrzymał się na przedostatnim piętrze niedaleko swojego celu . Odkrył w tej
obskurnej celi dobrze mu znanego Mykewa Gregorowicza dawnego posiadacza czarnej
różdżki . Znali się od bardzo dawna jednak nie darzyli się zbytnią sympatią . Mykew sporo namieszał mu w życiu jednak nie udało się go złapać .
- Witaj Gellert dobrze cię widzieć chociaż nie w tych
okolicznościach . – zaśmiał się opętańczo Gregorowicz trzymając za kraty swojej
celi . Najwidoczniej demnetory pozbawiły go rozumu , gdyż niezbyt dobrze
kontaktował . Rozglądał się co chwilę za sobą jakby miał go ktoś tutaj zabić .
- Lepiej późno niż wcale . – zripostował Grinerwald , który
nie potrafił odwrócić uwagi od wytwórcy różdżek . Znał go dobrze dzięki temu ,
że podczas u szczytu swojej potęgi często kontaktował się z nim . Nie popierał
nigdy jego działań , ale zawsze mu pomagał o ile obyło się bez tortur .
- Widzę , że jesteś nie w humorze Gellert . – mruknął
Gregorowicz . – Pamiętasz Mary Riddle babkę Voldemorta ? – zapytał Gregorowicz
jednak bardzo szybko pożałował , gdyż został trafiony zaklęciem
obezwładniającym . Grinerwald nie wiedział o tym , że z romansu z tą kobietą
narodził się ojciec Voldemorta jednak na myśl niej dostawał ataku wściekłości
czego nie zapomniał Gregorowicz . Nikt nie miał się dowiedzieć o tym ze względu na to , że kochał ją jednak nie chciał nic od niej .
- Nawet o niej nie wspominaj Mykew . – warknął już wściekły
Gellert . – Poza tym mam inny cel niż odwiedzenie ciebie . – wypluł z siebie te
słowa Grinerwald aż Gregorowicz cofnął się pod ścianę . Nie zastanawiając się
nad tym skierował się na schody prowadzące do ostatniej celi gdzie był Draco
Malfoy . Będąc tuż przed drzwiami na szczyt przypomniał sobie Mary . Przypomniał
właśnie sobie tę scenę , gdy oboje byli w Little Hangleton jak jej mąż Thomas
był w podróży zagranicznej . Mary powitała go tak jak zwykle w pięknej
czerwonej sukience z jeszcze ciemniejszymi pantoflami . Nie czekając na
zaproszenie przekroczył próg i weszli oboje do jadalni jednak widząc jej wdzięk
i urodę nie potrafił się skupić na jedzeniu tylko szybko wstał i podniósł ją na
ręce . Mary najwidoczniej nie miała nic przeciwko , bo objęła Gellerta za szyję
i tak przytulona do niego została położona na łóżku . Gellert nie chcąc tracić
ani chwili położył się na niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek .
Zachwycona kobieta objęła nogami jego biodra i odwzajemniła pocałunek tym razem
delikatnie zagryzając usta partnera . Dawny wychowanek Durmstrangu będąc pod
wrażeniem czego może dokonać ta kobieta mimo tego , że jest mugolką zatopił
swój język w jej ustach pieszcząc delikatnie podniebienie . Kobieta nie tracąc
czasu przyciągnęła go do siebie tak bardzo jak tylko możliwe złożyła na jego
ustach namiętny pocałunek , który został odwzajemniony w sposób wyraźnie
zaborczy . Porzucając wspomnienie Grinerwald skupił się by znaleźć się w końcu
na wieży gdzie była ostatnia cela Azkabanu . Nie chcąc zwrócić uwagi na te
miejsce użył wobec krat zaklęcia znikającego . Mając już przed sobą cel swojej
wizyty w Azkabanie przełożył sobie przez ramię Draco Malfoya i aportował się na
pustynie gdzie już czekał zadowolony Voldemort , który widać śmiał się z tego
co robił Neville . Neville właśnie próbował bezskutecznie złapać poruszającego się skorpiona .
- Nie spodziewałem się , że współpraca może być aż tak
skuteczna . – uśmiechnął się szczerze Voldemort kładąc młodego Malfoya na
piasku tak , że leżał na plecach w swojej zakurzonej szacie nieświadomy tego do
czego chcą go wykorzystać . – Nimfadora
Tonks jest póki co poza naszym zasięgiem jednak sprowadzenie Luny również nie
powinno być problemem . – odparł Voldemort patrząc zadowolony na swego partnera
w działaniach . Nigdy nie czuł , że może na kimś polegać .
-Sprowadziłem dwóch strażników , a ty tutaj marnujesz czas
Riddle . – wytknął Gellert patrząc zirytowany na Voldemorta , który się zdziwił
takiej śmiałości Gellerta swojego poprzednika .
- Dobrze wiesz , że o tobie wie tylko niewiele osób .
Ściągnąłbym uwagę na siebie swojego syna co by nam tylko utrudniło nam
działanie . Wie on już o wszystkich strażnikach i już ciało Luny jest skrzętnie
pilnowane tak jak jeszcze żywa Tonks . – Riddle nigdy nie używał swojej
charyzmy od czasów młodości i był ciekaw czy nadal był bardzo przekonujący ,
lecz widać teraz już nie za bardzo ze względu na to , że nie był pewny jednak postanowił spróbować dla swojej własnej wiedzy .
- Żałosne , że ukrywasz się przed swoim dzieckiem .
Powinieneś pokazać mu gdzie jego miejsce . Nie pozwoliłbym sobie na to wobec
własnego dziecka .- chrząknął Gellert myśląc o słabości Toma .
- Nie możesz go ignorować Grinerwald . – ostrzegł znużonym
tonem go dawny prefekt Slytherinu . –
Nie wiesz na co go stać . – wtrącił Voldemort . – Moi śmierciożercy podczas
narodziny mojej wnuczki zostali
zmumifikowani . – te słowa już prawie z siebie wypluł , gdyż chciał żeby ta
niby rodzina była cała zgodna . Wystąpienie Centuriona najpierw potem Bella
ogarnięta zaklęciem sumienia wreszcie narodziny Aurelii zaczynały wzbudzać w
nim ludzkie uczucie co mu nie odpowiadało , gdyż uważał emocje za słabość i
powinno się ją niszczyć w sobie i wykorzystać je przeciwko swemu wrogowi . Nie zniszczył jednak ich ze względu na ich potencjał w nich .
- Zabije się go i koniec śmierci . – odpowiedział tylko
Gellert , lecz natychmiast tego pożałował zobaczywszy przed sobą turlającego
się bazyliszka widocznie kontrolowanego przez dziedzica Slytherina . Doskonale
wiedział kim jest Tom Riddle , ale nawet nie myślał o wykorzystaniu przez niego
bazyliczka przeciw niemu . Nie spodziewał się jednak tego jak zareaguje na jego
słowa .
- Nie zabijesz go . – zagrzmiał Riddle . – Skoro nie śpieszy
ci się przynieść tu ciało Luny to mógłbyś łaskawie dać nauczkę Belli za jej
wystąpienie przeciw mnie . – dodał już trochę spokojniej Voldemort
przypominając sobie w tej chwili pierwsze spotkanie z Bellą .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz