środa, 12 listopada 2014

Rozdział VIII : Dotyk Namiętności

Zbliżał się już powoli , lecz nieubłaganie koniec listopada . Upadł przedłużający jeszcze nie zmalał , a nawet się wszystkim wydawał się większy . Kobiety normalnie już funkcjonowały poza Aurelią , która była nadal w śpiączce . Centurion nie wiedząc co ze sobą zrobić cały dzień czuwał nad nią . Próbowano dochodzić motywów Diggorego , lecz w końcu śledztwo w jego sprawie ustało . Greyback i Lupin wyruszyli w misję poselską do wilkołaków w asyście Kingsleya i Szalonokiego Moodyego . Lily Potter nadal nauczała jednak w wolnych chwilach próbowała znaleźć sposób by przywrócić przytomność Aureli . Centurion wiedział kim są strażnicy piramidy i udało się dzięki niemu przenieść rodzinę Tonsków do Grimmauld Place 12 . Ciało Luny zostało schowane tak , że oprócz niego o położeniu ciała wiedziała Ginny Weasley najbliższa przyjaciółka zmarłej . Ginny często przychodziła do grobu Luny , gdy chciała być sama . Aktualnie nie wiedział nic o planach czarnoksiężników z czego nie był zbyt zadowolony , gdyż więź łącząca go z ojcem najwidoczniej blokowała mu tą część umysłu . Jednak było coś stałego w umyśle co widział . Otóż za każdym razem jak się zanurzał w umyśle ojca widział tylko go siedzącego na piaskach pustyni z Nevillem pod wpływem Imperiusa jak się domyślił . Natomiast szybko się mu rzuciło się w oczy , że nie był obecny tam Grinerwald . Niepokoiło go to bardzo , gdyż nie znał go do końca i nie wiedział nawet do końca czego się można po nim spodziewać jako drugim najpotężniejszym czarnoksiężniku . Nieoczekiwanie jak siedział przy swojej kochanej córce podeszła do niego jakaś nieznana mu dziewczyna . Miała orzechowe włosy pięknie układające się w kok . Twarz była gładka jednak wyglądało na to , że nosiła znamiona zmęczenia . Szczególnie rzucały się zmarszczki wokół oczu jakby była zdenerwowana . Oczy były koloru czekoladowego , lecz z zaskoczenie dostrzegał tam błysk koloru zielonego . Dziewczyna nie czekając na to aż się odezwie usiadła się tak blisko niego , że się prawie ze sobą stykali kolanami . Centurion myślał , że w ten sposób zdradza zmarłą Lunę i chciał się od niej odsunąć jednak uparta dziewczyna nie dała mu tej możliwości . Siedzieć musiał pod ścianą , gdyż ona najwidoczniej nie chciała się od niego odsunąć . Wreszcie się przekonał do niej i wrócił by usiąść się koło tej dziewczyny . Była bardzo piękna jednak miała w sobie coś co niepokojącego . Czuł , że nie powinien się zadawać z tą dziewczyną jednak nie mógł jej ignorować .
- Twoja siostra ? – zapytała delikatnie dziewczyna rumieniąc się przy tym tak , że Centurion czuł się głupio odsuwając się od tak pięknej dziewczyny . – Moja siostra zaginęła jeszcze przed wakacjami . Nic o niej nie wiem . – wyznała dziewczyna opuszczając głowę tak żeby nie widział jej łez .
- Akurat to nie jest moja siostra tylko córka . – odparł poważnie Centurion . – Zbyt dużo jest do wyjaśnienia . – odpowiedział uprzejmie aczkolwiek niecierpliwie myśląc , że ją zniechęci do siebie .
- Nazywam się Lisa Turpin . – przedstawiła się Lisa tak  żeby w końcu spojrzała swoimi oczami na niego tak , że poczuł się jakby zaschło mu w gardle by nic nie móc z siebie wydusić .
- Miło mi Lisa jestem Centurion Riddle , a ta moja córka Aurelia . – wyciągnął w jej stronę rękę , która ta momentalnie uścisnęła . Dotyk jej ręki uwolnił jakieś nieznane ciepło , które rozprowadzało się po nim aż się spocił . Widząc to Lisa nie tracąc ani chwili czasu zbliżyła się do niego tak blisko , że ich nosy zaczęły się stykać . Centurion nie chciał być z żadną dziewczyną być blisko jednak czując zniewalające perfumy Lisy dał się przez nią pocałować . Pocałunek był namiętny pełen zaborczości i zazdrości . Nie miał nigdy takiego pocałunku z Luną i czuł , że nie będzie nigdy miał już takiego cudownego w życiu . Tymczasem na wyspie pod Azkabanem stał Gellert Grinerwald , który nie czuł się zbyt zachwycony obecnością dementorów . Podejrzewał pułapkę nie dostrzegając nikogo poza dementorami pilnującymi wieży . Zbudowana była z ciemnoniebieskich cegieł co miało tylko wzmagać efekt dementorów , które ostatecznie zlekceważył kierując się w stronę drzwi . Wyspa nie była zbyt często odwiedzana przez ludzi jednak nie rosła tu żadna roślina przez te stworzenia pilnujące wieży . Wiedział gdzie jest jego ofiara , która stanowiła łatwy cel . Draco Malfoy nie będzie stawiał mu żadnego oporu dzięki temu , że został pocałowany przez dementora co ułatwiało mu pracę . Nie tracąc czasu wszedł przez otwarte drzwi do Azkabanu więzienia czarodziei . Każde piętro miało kilka cel z więźniami . Dzięki podaniu Dirkowi Cresswelaowi Veritaserum w jego własnym domu oczywiście pod eliksirem wieloskokowym jako Szalonooki Moddy pod zarzutem współpracy z Voldemortem .Dirk wiedział o swojej niewinności , wiec sam wypił Veritaserum . Jednak odkrywszy co on chce się dowiedzieć próbował przeciwdziałać wpływowi eliksirowi zresztą bezskutecznie . Grinerwald jednak nie chcąc żeby ktoś naprowadził na niego rzucił na urzędnika Ministerstwa Obliviate nie chcąc się ujawnić . Naprawdę niedużo osób wiedziało o nim i chciał żeby pozostało tak do końca .Tera jednak wchodząc po schodach zatrzymał się na przedostatnim piętrze niedaleko swojego celu . Odkrył w tej obskurnej celi dobrze mu znanego Mykewa Gregorowicza dawnego posiadacza czarnej różdżki . Znali się od bardzo dawna jednak nie darzyli się zbytnią sympatią . Mykew sporo namieszał mu w życiu jednak nie udało się go złapać .
- Witaj Gellert dobrze cię widzieć chociaż nie w tych okolicznościach . – zaśmiał się opętańczo Gregorowicz trzymając za kraty swojej celi . Najwidoczniej demnetory pozbawiły go rozumu , gdyż niezbyt dobrze kontaktował . Rozglądał się co chwilę za sobą jakby miał go ktoś tutaj zabić .
- Lepiej późno niż wcale . – zripostował Grinerwald , który nie potrafił odwrócić uwagi od wytwórcy różdżek . Znał go dobrze dzięki temu , że podczas u szczytu swojej potęgi często kontaktował się z nim . Nie popierał nigdy jego działań , ale zawsze mu pomagał o ile obyło się bez tortur .
- Widzę , że jesteś nie w humorze Gellert . – mruknął Gregorowicz . – Pamiętasz Mary Riddle babkę Voldemorta ? – zapytał Gregorowicz jednak bardzo szybko pożałował , gdyż został trafiony zaklęciem obezwładniającym . Grinerwald nie wiedział o tym , że z romansu z tą kobietą narodził się ojciec Voldemorta jednak na myśl niej dostawał ataku wściekłości czego nie zapomniał Gregorowicz . Nikt nie miał się dowiedzieć o tym ze względu na to , że kochał ją jednak nie chciał nic od niej .
- Nawet o niej nie wspominaj Mykew . – warknął już wściekły Gellert . – Poza tym mam inny cel niż odwiedzenie ciebie . – wypluł z siebie te słowa Grinerwald aż Gregorowicz cofnął się pod ścianę . Nie zastanawiając się nad tym skierował się na schody prowadzące do ostatniej celi gdzie był Draco Malfoy . Będąc tuż przed drzwiami na szczyt przypomniał sobie Mary . Przypomniał właśnie sobie tę scenę , gdy oboje byli w Little Hangleton jak jej mąż Thomas był w podróży zagranicznej . Mary powitała go tak jak zwykle w pięknej czerwonej sukience z jeszcze ciemniejszymi pantoflami . Nie czekając na zaproszenie przekroczył próg i weszli oboje do jadalni jednak widząc jej wdzięk i urodę nie potrafił się skupić na jedzeniu tylko szybko wstał i podniósł ją na ręce . Mary najwidoczniej nie miała nic przeciwko , bo objęła Gellerta za szyję i tak przytulona do niego została położona na łóżku . Gellert nie chcąc tracić ani chwili położył się na niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek . Zachwycona kobieta objęła nogami jego biodra i odwzajemniła pocałunek tym razem delikatnie zagryzając usta partnera . Dawny wychowanek Durmstrangu będąc pod wrażeniem czego może dokonać ta kobieta mimo tego , że jest mugolką zatopił swój język w jej ustach pieszcząc delikatnie podniebienie . Kobieta nie tracąc czasu przyciągnęła go do siebie tak bardzo jak tylko możliwe złożyła na jego ustach namiętny pocałunek , który został odwzajemniony w sposób wyraźnie zaborczy . Porzucając wspomnienie Grinerwald skupił się by znaleźć się w końcu na wieży gdzie była ostatnia cela Azkabanu . Nie chcąc zwrócić uwagi na te miejsce użył wobec krat zaklęcia znikającego . Mając już przed sobą cel swojej wizyty w Azkabanie przełożył sobie przez ramię Draco Malfoya i aportował się na pustynie gdzie już czekał zadowolony Voldemort , który widać śmiał się z tego co robił Neville . Neville właśnie próbował bezskutecznie złapać poruszającego się skorpiona .
- Nie spodziewałem się , że współpraca może być aż tak skuteczna . – uśmiechnął się szczerze Voldemort kładąc młodego Malfoya na piasku tak , że leżał na plecach w swojej zakurzonej szacie nieświadomy tego do czego chcą go wykorzystać .  – Nimfadora Tonks jest póki co poza naszym zasięgiem jednak sprowadzenie Luny również nie powinno być problemem . – odparł Voldemort patrząc zadowolony na swego partnera w działaniach . Nigdy nie czuł , że może na kimś polegać .
-Sprowadziłem dwóch strażników , a ty tutaj marnujesz czas Riddle . – wytknął Gellert patrząc zirytowany na Voldemorta , który się zdziwił takiej śmiałości Gellerta swojego poprzednika .
- Dobrze wiesz , że o tobie wie tylko niewiele osób . Ściągnąłbym uwagę na siebie swojego syna co by nam tylko utrudniło nam działanie . Wie on już o wszystkich strażnikach i już ciało Luny jest skrzętnie pilnowane tak jak jeszcze żywa Tonks . – Riddle nigdy nie używał swojej charyzmy od czasów młodości i był ciekaw czy nadal był bardzo przekonujący , lecz widać teraz już nie za bardzo ze względu na to , że nie był pewny jednak postanowił spróbować dla swojej własnej wiedzy  .
- Żałosne , że ukrywasz się przed swoim dzieckiem . Powinieneś pokazać mu gdzie jego miejsce . Nie pozwoliłbym sobie na to wobec własnego dziecka .- chrząknął Gellert myśląc o słabości Toma .
- Nie możesz go ignorować Grinerwald . – ostrzegł znużonym tonem  go dawny prefekt Slytherinu . – Nie wiesz na co go stać . – wtrącił Voldemort . – Moi śmierciożercy podczas narodziny mojej wnuczki  zostali zmumifikowani . – te słowa już prawie z siebie wypluł , gdyż chciał żeby ta niby rodzina była cała zgodna . Wystąpienie Centuriona najpierw potem Bella ogarnięta zaklęciem sumienia wreszcie narodziny Aurelii zaczynały wzbudzać w nim ludzkie uczucie co mu nie odpowiadało , gdyż uważał emocje za słabość i powinno się ją niszczyć w sobie i wykorzystać je przeciwko swemu wrogowi . Nie zniszczył jednak ich ze względu na ich potencjał w nich .
- Zabije się go i koniec śmierci . – odpowiedział tylko Gellert , lecz natychmiast tego pożałował zobaczywszy przed sobą turlającego się bazyliszka widocznie kontrolowanego przez dziedzica Slytherina . Doskonale wiedział kim jest Tom Riddle , ale nawet nie myślał o wykorzystaniu przez niego bazyliczka przeciw niemu . Nie spodziewał się jednak tego jak zareaguje na jego słowa .
- Nie zabijesz go . – zagrzmiał Riddle . – Skoro nie śpieszy ci się przynieść tu ciało Luny to mógłbyś łaskawie dać nauczkę Belli za jej wystąpienie przeciw mnie . – dodał już trochę spokojniej Voldemort przypominając sobie w tej chwili pierwsze spotkanie z Bellą .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz