Aurelia Riddle właśnie wtedy , gdy jej ojciec siedział z
panią Potter siedziała sobie u Hagrida . Pół olbrzym najwidoczniej nie wierzył
w to , że jest wampirem i sobie spokojnie razem rozmawiali . Jednak nagle
Aurelia dostrzegła przez okno mężczyznę ze snu , który najwidoczniej się
przybył by się tylko jej pokazać . Nie słuchając już dłużej Hagrida przeprosiła
go jak najdelikatniej mogła i opuściła chatkę kierując się w stronę nieznanego
jej mężczyzny . Zależało jej na tym żeby dowiedzieć się kim on jest jednak on
wszedł do Zakazanego Lasu . Dziewczyna koniecznie chciała z nim porozmawiać ,
wiec weszła za nim do lasu . Las właśnie zaczął pokrywać zmrok dzięki czemu nic
nie widziała poza mężczyzną , który widać chciał ją gdzieś zaprowadzić . Żeby
nadążyć za tajemniczą osobą natychmiast przywołała w myślach moment śmierci
swojej matki Luny Lovegood . Chciała w ten sposób przemienić się wampira żeby
dotrzeć do tej wiekowej postaci . Niestety to nic nie dawało , gdyż widocznie
nie mogła jeszcze nad tym panować . Zobaczywszy jednak grób swojej matki Luny
Lovegood udało jej się to . Wreszcie cechy wampirze się uaktywniły dzięki czemu
mogła szybciej się poruszać za tajemniczym osobnikiem , który najwidoczniej
widząc jej przemianę przyspieszył . Żaden czarodziej nigdy nie był szybszy od
wampira , a jednak ta osoba z łatwością utrzymywała dystans mimo przyspieszenia
przez Aurelie . Wreszcie dogoniła tę postać jednak widać nie na darmo się tu
znalazła , gdyż dostrzegła zbliżających się tutaj ludzi . Chciała dotknąć kogoś
jednak nie mogła , gdyż dłoń przez nich przechodziła jakby byli duchami .
Dostrzegła jednak swojego nieznajomego skrępowanego , którego rzucili na ziemię
by następnie przywiązać do kamienia . Ludzi oprócz tej osoby było najwidoczniej
trzech , gdyż przypatrywali się mężczyźnie z wyraźną niechęcią jednak można
było dostrzec w ich oczach również smutek jeden mężczyzna i dwie kobiety .
Przemiana Aureli po chwili ustąpiła jakby jej instynkty wiedziały co się dzieje
, ale nie ona .
- Salazarze Slytherinie przywłaszczyłeś sobie tajemnicę
działania klejnota Horusa . Zupełnie nie rozumiemy dlaczego tak postąpiłeś
jednak na szczęście zabiliśmy Noemi , a
twój syn właściwie to przepadł . – przemówił rudowłosy mężczyzna przypominający
z wyglądu Godryka Gryffindora .
- Klejnot Horusa znalazłem w Egipcie w miejscu pochowania
Hat-Nora pierwszego faraona Egiptu . Poznałem jego działanie od razu jednak
Noemi rzuciła klątwę na potomków tak , że tylko mój godny tego potomek go
przejmie . Wężomowa jest do tego niezbędna , więc działania klejnotu nie
moglibyście powstrzymać i tylko mój potomek będzie miał nad nim kontrolę . –
rzekł Salazar rzucając na siebie w wężomowie Silencio żeby nikt nie mógł z
niego już nic wydusić czego nie chciał ujawnić . Wiedział , że jeśli powie za dużo może mieć to niespodziewane konsekwencje .
- Skoro sam tego chcesz Salazarze to napuścimy na ciebie
ulubieńca twojej ukochanej Cerbera . – odpowiedziała Rowena Ravenclaw jak się
domyśliła Aurelia usuwając się z drogi by mógł podejść do nich pies o trzech
głowach . Wydawał Aureli się dosyć znajomy jednak psa również nie mogła dotknąć
co oznaczało , że te miejsce jest naznaczone wspomnieniem śmierci jednego z
Założycieli Hogwartu . Cerber był widać posłuszny Rowenie , gdyż szybko
podszedł do Założycieli by następnie podejść do samego Slytherina by go
obwąchać jak na razie . Aurelia chciała pomóc mu jednak wiedziała , że to tylko
bardzo przerażające wspomnienie . Pewnym siebie krokiem do związanego Salazara
Helga Hufflepuf , która najpewniej najmniej była pewna słuszności tego co razem
mu robią . Stanowczym ruchem ręki zerwała z niego koszulę by następnie pozwolić
Rowenie zagłębić bardzo lekko sztylet w skórę Założyciela . Krew zaczęła się
powoli lać jednak rana nie była groźna , a była wystarczająca by Cerber
zanurzył swoje kły w ranie by ją poszerzyć by wyrwać kawałek ciała mężczyzny co
skutkowało bardziej obfitym krwawieniem . Zanim jednak wydał Slytherin swoje
ostatnie tchnienie usłyszał Helgę , która w tym momencie zaczęła płakać
krwawymi łzami co oznaczało bardzo dużo u czarodziejów . Zdarzało się to tylko raz na wiele pokoleń czarodziejów .
- Nie chciałam tego Salazarze . Mam nadzieję , że klejnot
Horusa zostanie przejęty przez twojego dziedzica co może zapobiec wielu rzeczom
. – usłyszał mężczyzna zanim zamknął na zawsze oczy . Czas zaczął nagle
przyspieszać tak , że Aurelia na miejscu Salazara dostrzegła kości należące do
niego . Cały szkielet mimo tego jak się zmienił Zakazany Las sam nie uległ żadnej zmianie .
- Rozumiesz teraz czemu cię sprowadziłem dziedziczko ? –
zapytał pojawiając się nagle pod uschłym drzewem Salazar . – Musisz odnaleźć
ten klejnot , gdyż zacznę zabijać przez twój sen nad czym nie będę panował . –
dopowiedział Salazar zapominając o tym co najważniejsze właśnie było .
- Nawet nie wiem gdzie on jest . Założyciele nie powinni
tego robić . – odparła wściekła Aurelia na wspomnienie o tym co zrobili
Założyciele Hogwartu Slytherinowi . To było gorsze niż wartości , które on
osobiście sam wyznawał . Przekonana jednak była , że dostali zasłużoną karę od
Slytherina .
- Nie potrafię powiedzieć gdzie schowała go Noemi jednak
staraj się go odnaleźć jak najszybciej żeby zatrzymać łańcuch śmierci , który
rozpocznę niedługo . – odparł starszy człowiek opierając się o konar drzewa .
Młoda wampirzyca chciała go dotknąć jednak nagle w tej chwili ogarnęła ją ciemność
jednak zanim to się stało dostrzegła jak szkielet Salazara Slytherina potrąca
swoim nosem pies znany jako Puszek o , którym się dowiedziała od Hagrida jak
wspominał o swoich dawnych czasach w zamku . Znalazła się w tej chwili w jednym
z korytarzy Komnaty Tajemnic . Sala centralna była dosyć daleko jednak
nieoczekiwanie usłyszała krzyk Ślizgonki . Poznawszy głos Pansy Parkinson
początkowo nie chciała do niej iść jednak słysząc go nadal zdecydowała się
pomóc jej dzięki temu , że przypomniała
sobie o czym powiedziało jej widmo jej dalekiego przodka , którego była
dziedziczką w Zakazanym Lesie czego nie
można było zapomnieć . Czuła moc samego Slytherina i przeczuwała , że będzie
tak samo groźniejszy we śnie i właśnie teraz będzie szukała ujścia w morderstwach
jakie ma dokonać . Biegła dziewczyna
przez korytarz Komnaty Tajemnic aż wreszcie dostrzegła Parkinson . Podchodząc
do niej zobaczyła , że stoi na postumencie otoczonym z każdej strony przez wodę
. Chciała jej pomóc , ale nie mogła przez magię najwidoczniej niedziałającą w
świecie snu . Musiała jej pomóc na sposób mugolski jednak , gdy do niej
krzyknęła ta najwidoczniej nie usłyszała jej i nawet nie reagowała . Nie działała we śnie magia co ją tylko wkurzało na maksa .
- Piękna jesteś moja droga . – odparł Salazar pojawiając się
przez Parkinson unosząc się w powietrzu . Najwidoczniej tylko on mógł tu używać
magii co żadnej z dziewczyn się nie spodobało . Parkinson widząc sztylet ,
który trzymał Założyciel w dłoni zaśmiała się tak by zezłościć Slytherina .
- Myślisz , że mnie zabijesz ? – warknęła pewna siebie Pansy
. – Mógłbyś z powodzeniem udawać mojego dziadka , ale sztyletem nie uda ci się
mnie zabić . – rzekła pewna siebie Ślizgonka nie wiedząc na co się porywa
prowokując tym samym człowieka , który jako jedyny widać w świecie snów władał
magią o czym widać doskonale wiedziała odsuwając się od niego jak najdalej jak
tylko mogła . Slytherin był bardzo potężnym czarodziejem i nie można było go ignorować .
- Przeciągasz strunę młoda damo . Śmierć widać musi być
powolna skoro jesteś taka pewna siebie . Tutaj w świecie snów to ja wyznaczam
reguły . – westchnął Wężowy Język powoli ocierając swoją dłoń z , której powoli
zaczęła się lać krew czym widać się nie przejmował . Krew momentalnie wylana
zniknęła , rana zrobiona sobie umyślnie również zniknęła wprawiając w popłoch
Parkinson .
- Przecież nie da się bez niczego uleczyć ranę . – odparła
zszokowana Pansy patrząc na dłoń Slytherina , która nie nosiła żadnego śladu po
tym co się z nią przed chwilą stało . – Nie zabijesz mnie . – odparła teraz już
wyraźnie przerażona Parkinson tak , że się cofnęła tak by znaleźć się na
krawędzi postumentu tak by wystarczył niewłaściwy jej ruch by wpaść do wody
czego widać nie zauważyła . Salazar wykorzystując przerażenie młodej kobiety
momentalnie znalazł się przy niej i popchnął ją w kierunku wody w Komnacie
Tajemnic . Aurelia obudziła się bardzo szybko w Zakazanym Lesie i szybko się
teleportowała się do Komnaty Tajemnic , która była jednym z nielicznych miejsc
w Hogwarcie gdzie można się teleportować . Wiedząc jak drogi jest czas
momentalnie wyszła z Komnaty Tajemnic aż znalazła się przed wejściem do pokoju
wspólnego Slytherinu . Przerażona tym co się stanie ze Ślizgonką ujawniła swoje
cechy wampirze czego na szczęście nikt nie zauważył , gdyż wykorzystała je żeby
otworzyć przejście do Pokoju Wspólnego Ślizgonów używając przy tym swojej
nadludzkiej siły jednak temu musiała dopomóc obecność Irytka lubiącego ją
najwidoczniej prowokować . Sama z siebie jeszcze nie potrafiła , ale będzie
mogła jeśli znajdzie towarzysza życia . Znajdując się w Pokoju Wspólnym domu
Slytherina wyczuła momentalnie Parkinson i szybko znalazła się przy niej .
Nadal dominowały nad nią instynkty wampirze i nawet to , że zobaczyła jak się
wierci śpiąca dziewczyna nadal miała ochotę wgryźć się w jej szyje jednak
momentalnie dziewczyna przestała się wiercić i oddychać . Sen w , którym obie
uczestniczyły najwidoczniej doprowadził do śmierci o czym nigdy nie słyszano w
świecie czarodziejów . Widząc to , że jej ofiara już jest martwa i nie ma krwi
wyskoczyła przez okno kierując się do Hogsmeade gdzie akurat pełniła wartę
Bellatrix Lestrange wraz z wampirzycą Amorą jak i wilkołakiem Greybackiem .
Obserwowali ich podejrzliwie mieszkańcy miasteczka . Amora dostrzegając wnuczkę
Bellatrix z wysuniętymi kłami natychmiast z nieludzką prędkością dotarła do
niej i przy pomocy Narcyzy Black nałożyła na jej ręce srebrne kajdanki cofające przejawy wampira .
- Rozumiem Bello , ale nie ma innego wyjścia by utemperować
twoją wnuczkę . – rzekła niepewnie Narcyza głaszcząc zmęczoną dziewczynę po
włosach u , której już zniknęły cechy wampirze po chwili . Będąc nadal niepewną
Amora postanowiła odprowadzić Aurelie do jej ojca Centuriona , który jak
podpowiadały jej instynkty wampirze znajdował się w towarzystwie Lily Evans
Potter w Hogwarcie . Tymczasem drogę do Hogwartu blokuje im urzędnik
ministerstwa magii Amos Diggory z Departamentu Magicznych Stworzeń . Nie
zwrócił jednak uwagi na kobiety i szybko uciekł z zasięgu ich wzroku .
Dostrzegła po chwili jednak na skórze Aureli zielone krosty , które stopniowo
pochłaniały całą powierzchnię skóry . Nie wiedziała jaka to choroba jednak jak
na nią poradzić , gdyż jak zwróciła uwagę podobnych krost dostała również
Bellatrix Lestrange-Black obecnie leżąca nieprzytomnie na zimnej ulicy
Hogsmeade . Aurelia jak się okazało później również była nieprzytomna i widać
było , że obie kobiety już były całe pokryte zielonymi krostami . Amora po
chwili sama utraciła przytomność zadziwiając tym samym Greybacka , który był
jako jedyny z nich przytomny . Rozległ się w tej chwili hałas w całym
miasteczku w , którym z budynków wyszli najwyraźniej przerażeni wszyscy
mężczyźni w Hogsmeade .Widząc ich Greyback zobaczył jak wszyscy kierowali
spojrzenia na niego co go tylko wkurzyło . Dzięki temu , że miał partnerkę
życiową Amorę nie rzucił się w tej chwili na kogoś . Kochał ją i zrobiłby dla niej absolutnie wszystko czego by tylko zapragnęła . Miał wcześniej wiele kobiet jednak to Amora stała się towarzyszką życia z , której nie zamierzał zrezygnować bez względu na wszystko co miało by mu stanąć na drodze .
- Co tak patrzycie ? Nie macie nic innego do roboty ? –
ryknął Greyback tak , że mężczyźni momentalnie znikli z zasięgu jego wzroku .
Pojawił się nieoczekiwanie Remus Lupin ,któremu najbardziej ufał w Zakonie Feniksa
. Zanim nie został trafiony zaklęciem Solvite nienawidził Lupina jednak
wiedział , że ta osoba miała rację rzucając je na niego mimo przypadku . Razem
z Lupinem obecnie próbował przekabacić wilkołaki tak żeby zniechęcić je do
Czarnego Pana .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz