Sprzeczka Aureli z Parkinson głośno odbiła się echem po
starym zamku tak , że Centurion musiał mieć stale na oku swoją córeczkę .
Kochał ją tak bardzo jak matkę , ale nie mógł jej pozwolić na takie zachowanie
w Hogwarcie , dlatego często wzywano go w sprawie córki . Jednak skończywszy
wrzesień nie słyszał nic o córce , a już trawę właśnie w tej chwili nadal
ogarniała susza . Bijąca Wierzba ze względu na wzmacniającą się suszę
wykształciła w końcu igły by oszczędzić wodę . Skrzaty domowe ledwie nadążały
przygotowywać posiłki , gdyż woda uległa wysuszeniu tak by musiały użyć magii .
Dowiedział się o tym Centurion podczas rozmowy ze Zgredkiem i towarzyszącej mu
Mrużce , którą wcześniej często widział dzięki Crouchowi Juniorowi . Junior
obecnie tkwi w Azkabanie za liczne przestępstwa mu udowodnione . Mimo braku
śmierciożerców nadal nie czuł się pewnie ze względu na brak informacji o swoim
ojcu Voldemorcie i Grinerwaldzie , którzy się zjednoczyli dzięki czemu udało im
się jako pierwszym czarodziejom przywrócić do życia dawno zmarłą Lily Potter
będącą obecnie nauczycielką obrony przed czarną magią . Syriusz Black okazał
się świetnym magiem umysłu i został tego nauczycielem jednak tylko dla osób
mających do tego wyraźne predyspozycje .
Ministerwo Magii upadło w połowie września jednak Azkaban okazał się po stronie
Hogwartu dzięki dementorom oraz niedawno przybył testralom , które
najwidoczniej miały wiele z nimi wspólnego dzięki czemu Azkaban mógł służyć
dalej Zakonowi Feniksa . Schedę po martwym Dumbledore w Zakonie objęła Amora
czego szczerze zazdrościł jej Greyback , ale pomagał jej na ile mógł . Teraz
jednak , gdy siedział w Wielkiej Sali został wyraźnie zaproszony do gabinetu
przez Lily Potter . Przeczuwał , że coś może się zdarzyć jednak nie tak szybko .
- Dziękuję ci to co zrobiłeś dla mojego syna póki mogłeś . –
odparła Lily przechodząc do sali . Dążyli oni wspólnie do tego by doprowadzić
do zgody z Voldemortem czego nie chciały obie strony . – Chciałabym odzyskać
syna , lecz to jest niestety niemożliwe . – pierwszy raz dostrzegł łzy na
delikatnej twarzy Lily . Wiedział o niej wszystko poza Jamesem i Severusem
jednak oni nie żyli i stanowił jej
obecnie podporę . Nie potrafiła jednak jeszcze zaufać Peterowi Pettigrew
jednak potrafiła nadal ufać żyjącym Huncwotom Remusowi Lupinowi i Syriuszowi
Blackowi . Wiedział każdy z Huncwotów , że zawsze będą winni pomoc Lily ze
względu na nieżyjącego Rogacza Jamesa Pottera obecnie gryzącego ziemie na
cmentarzu w Dolinie Godryka Gryffindora pragnęli wszyscy odzyskać Harrego
Pottera jednak wydawało im wszystkim to niemożliwe . Wydawało im się , że to
jest trwałe i nic się nie da z tym zrobić . – Dziękuję ci za to , że mnie
wspierałeś mimo zachowania Jamesa . – pierwszy raz wspomniała Lily Jamesa ,
gdyż bała się przyznać komukolwiek do tego . Żałowała tego , że akurat ją
przywrócono do życia . Chciała przywrócić do życia Jamesa jednak różdżkę
przeznaczenia nadal posiadał Voldemort . Pelerynę niewidki również nie mieli ,
gdyż miał ją przy sobie Gellert Grinerwald dzięki czemu nie było wiadomo gdzie
byli najniebezpieczniejsi czarnoksiężnicy . Małą pociechą okazał się dla niej
kamień wskrzeszenia jednak dusza powracała do świata żywych na zbyt krótko i
nie można było jej dotknąć . Była czymś mniej od ciała , ale większym od duszy
jednak bólem była brak możliwości
ożywienia na stałe bez wszystkich Insygniów Śmierci . Pragnęła odzyskać
również swojego najdroższego jedynego syna , lecz wiedziała jakie to niesie
konsekwencje dla Lorda Voldemorta ojca Centuriona Riddle dla , którego to mogło
się okazać bardzo wstrząsające . Wierzyła jednak w to , że w przyszłości go odzyska .
- Nie ma sprawy Lily to do mnie należało i będę cię wspierać
póki mogę . - odparł Centurion Riddle bardzo poważnie , gdyż czuł cały czas
wyrzuty sumienia . Wiedział , że mogliby się dogadać z ojcem jednak czuł teraz
co innego niż kiedyś . Czuł mocne wyrzuty sumienia , gdyż próbował doprowadzić
z Lily Potter do negocjacji nawet nie rozpoczętych . Wierzył , że nie zrobił
wystarczająco dużo jednak czuł możliwość odkupienia tego poprzez wspieranie
Zakonu Feniksa . Połączone siły Voldemorta i Grinerwalda mimo braku zwolenników
były bardzo silne o czym czytał w każdym Proroku Codziennym bez przerwy . Nie
było dnia by nie odbył się jeden mord jednak przeczuwał , że będzie coś
spektakularnego już w Hallowen nienawidzonego przez obecnie Lily i dawniej przez
Harrego . Tego właśnie dnia wydarzyło się tragiczne wydarzenie , które naznaczyło trwale Potterów .
- Musisz zabić Voldemorta by przywrócić Harrego , gdyż znasz
go doskonale . Nie zmieni się nigdy i zawsze będzie dążył by odzyskać dawną
potęgę nawet bez zwolenników . – Lily poraz kolejny zaczęła płakać , gdyż
przypomniała sobie w tej chwili jaką cenę musieli zapłacić za jego dążenia do
władzy absolutnej . Usiedli w tym momencie na dwóch czerwonych naprzeciwko
siebie by natychmiast usnąć śniąc koszmary o najgorszych wspomnieniach ,
którymi dysponowali dzięki Czarnemu Panu . Najwidoczniej sny były realistyczne , gdyż zaczęli drgać jakby pod wpływem bólu .
Tymczasem na wyjątkowo upalnej plaży w Egipcie pojawili się
dwaj mężczyźni . Wyglądali dość zwyczaje poza trupiobladą skórą Voldemorta i
osiwiałą twarzą Gellerta Grinerwalda jednak poruszali się jakby byli
przynajmniej pięćdziesiąt lat młodsi . Poruszali się jak młodzi czarodzieje ,
którzy mieli wprawę w grę w Quiditcha magiczną grę czarodziejów . Oboje
najwidoczniej mieli rzucone na siebie zaklęcia chłodzące , gdyż oboje się nie
opalili ani pocili . Na szczęście dla nich obecnie przebywali w miejscu
niedostępnym dla mugoli i nikt by im nie przeszkadzał przez wędrówkę przez
pustynię . Oboje natychmiast dostrzegając skwar roztaczający się dookoła
natychmiast transmutowali magią bezróżdżkową w szaty typowe dla Beduinów
mieszkańców pustyni zabijając każdego przebywającego na pustyni nie-Beduina .
Oczywiście mogliby zabić każdego napotkanego człowieka jednak wiedzieli , że
każdy Beduin był czarodziejem i informacja o tym dotarła by do wyczulonej na
tej punkcie Lily Potter obecnie przebywającej w Hogwarcie stanowiącym jedyną oprócz
Azkabanu ostoję białej strony . Domyślał się , że droga prowadzi dokładnie
przez tą pustynię i będą musieli dotrzeć pokonując różne zagrożenia . Przeszli
spory kawałek , dlatego że to była strefa wyolbrzymiająca użycie nawet
przypadkowej magii czego nie chcieli nawet wypróbowywać .
- Zatrzymajmy się Tomie , gdyż zapewne niebezpieczeństwo
jest blisko . – poprosił Gellert mówiąc do Voldemorta po imieniu . Uzgodnili
między sobą , że będą mówić do siebie po imieniu jako sojusznicy . Lepsze to było , gdyż w ten sposób mógłby ulepszać swoje plany i w razie co zmienić .
- Nic nie da nam to , że pojawimy się przed piramidą bez jej
strażników . – odparł Voldemort całkiem poważnie mierząc podejrzliwie wzrokiem
Gellerta Grinerwalda , który tylko lekko wykrzywił usta .
- Mogłeś wcześniej powiedzieć i łaskawie zmienić swoją postać , bo
czuje się nieswojo patrząc na ciebie w ciele Pottera . Sprowadzę strażników
piramidy jak najszybciej się da , ale musisz mi powiedzieć kim oni są . –
odpowiedział Gellert zdenerwowany obserwując ruch piasku najwyraźniej
wzburzonego tym , że ktoś sobie pozwala chodzić po starożytnej ziemi faraonów
tego miejsca .
- Luna Lovegood obecnie nie żyjąca … musisz sprowadzić jej
ciało . Draco Malfoy pocałowany przez dementora właściwie jest rośliną też jest
potrzebny . – wziął głęboki oddech by kontynuować . – Neville Longbottom
sprowadź go przede wszystkim żywego i Nimfadorę Tonks . Uważaj na te ostatnią ,
gdyż jest aurorką podobną wyjątkowo silną i jest metamorfomagiem dla twojej
wiadomości . – rzekł Tom uśmiechając się przy tym , gdyż Grinerwald będzie miał
problem by sprowadzić ją tu żywą . Gellert słuchując listę natychmiast się
teleportował zostawiając wspólnika samego na środku pustyni , który po chwili
się rzucił na siebie zaklęcie kameleona by ukryć swoją obecność przed
czarodziejami co utrudniało mu wszystko
. Nie zostali jednak zbyt długo , bo się teleportowali i Czarny Pan mógł
zrzucić z siebie zaklęcie kameleona . Przetransmutował trochę piasku w wodę by
się przejrzeć w nim . Pierwszy raz widział swoje odbicie , które najwidoczniej
przypadło mu teraz do gustu dzięki twarzy Harrego Pottera . Widząc jego twarz
jako swoją czuł satysfakcje z tego , że Wybraniec już przestał być dla niego
zagrożeniem i stał się nośnikiem potencjalnych nowych możliwości . Poczuł w tej
chwili jak w jego umyśle próbuje wybić się umysł Pottera . Zablokował drugi
umysł jednak nagle stanęło przed jego oczami jedno z wspomnień , które wydobył
później ze swojej dawnej opiekunki z sierocińca . Znalazł się obecnie w
mugolskim sierocińcu , którego nie nienawidził w dużym salonie gdzie bawili się
jego rówieśnicy jak byli jeszcze mali on siedział zawsze z boku i czytał
książkę . Jednak nie dotyczyło tego wspomnienie , gdyż zobaczył swoją matkę
Meropę Gaunt położoną na stół przez mugolską położną i uzdrowiciela . Nie było
to proste , gdyż latające przedmioty uderzały w nich co utrudniało im tylko
pracę i dodatkowo Meropa krzyczała próbując się wyrwać ręce . Wreszcie po
wbiciu igły ramię Meropa się uspokoiła na tyle by uzdrowiciel mógł odebrać jego
poród , który widać wiele kosztował przyszłą matkę co poruszyło pierwszy raz od
wielu lat zimne serce Voldemorta . Zobaczył otóż swoją matkę , która w biedzie
musiała go urodzić i to w mugolskim sierocińcu . Coś było nie tak , gdyż poród
się spóźniał i Meropa dalej krzyczała co zaniepokoiło stojącą niedaleko jego
byłą mugolską opiekunkę . Nienawidził jej , gdyż przez pewien czas znęcała się
nad nim i krzyczała . Jednak używszy pierwszy raz przypadkowej magii w wieku 6
lat momentalnie doprowadził do zmiany zachowania przez opiekunkę . Ignorowała
go po prostu , gdyż bała się to co się działo w jego obecności . Teraz patrzyła
zimno na jego matkę , która w bólu musiała przeżyć ostatnie chwile .
- Przyj Meropo . Dasz sobie radę . Pomyśl o dziecku . –
prosiła położna kładąc dłoń na ramieniu kobiety . Ta wykrzywiła się w tym
momencie w pół łuku by zacząć w tej chwili przeć . W tym momencie krew
odpływała z jej twarzy co sprawiło , że skóra się stała trupioblada jednak
nadal gorąca . Wreszcie po fali bólu dziecko się urodziło zdrowe . Wyglądało
dokładnie jak ojciec kropka w kropkę jednak oczy przypominały mu ją .
Dostrzegła jednak nieoczekiwanie czerwony błysk w oczach swojego synka jednak
zbagatelizowała to , gdyż najważniejsze było dla niej jego życie . Czując , że
zbliżają się jej ostatnie chwile poprosiła by podeszła do niej opiekunka tego
sierocińca .
- Nazwijcie mojego synka imieniem Tom po ojcu , a
Marvolo po dziadku . – chciała jeszcze coś powiedzieć , lecz w tej chwili
wyzionęła ducha . Voldemort szybko pozbył się tego wspomnienia z głowy jednak
poczuł w tej chwili , że coś spływa mu mimo woli po policzku . Pocierając twarz
poczuł , że to łza i w tej chwili ponownie na chwilę stanął mu przed oczami
umierająca matka . Wstydził się tego jak zmarła w biedzie i w mugolskim
sierocińcu . Stanowiło to jego jedną z motywacji jego działań , gdyż nie chciał
by dziecko czarodziejskie musiało się wychowywać wśród mugoli . Starł szybko
łzę wściekły , gdyż nie przystoi najpotężniejszemu czarodziejowi okazywać
wzruszenia . Wzruszenie to słabość , która wcześniej mogła doprowadzić do buntu
wśród jego zwolenników . Jednak teraz nie miał ich i musiał sobie sam poradzić
. Nie ufał zbytnio Grinerwaldowi jednak posiadał on cenne umiejętności , które
by były bardzo potrzebne i chciał je wykorzystać . Nie stosowne wydawało mu się okazywanie takich emocji , gdyż to była
słabość . Słabość doprowadzić mogła do tego , że ktoś mógłby to wykorzystać
przeciw niemu do czego obiecał sobie nigdy nie dopuścić . Jednak przez chwilę
wydawało mu się , że jego zmarła dawno temu matka we wspomnieniu wyglądała po
śmierci jak mumia przez chwilę . Zaciekawiło go to i postanowił właśnie w tej
chwili odwiedzić Little Hangleton . Nie dawała mu jednak jedna myśl spokoju .
Otóż wspomnienie o matce miał głęboko schowane co oznacza, że musiał je wydobyć
umysł Wybrańca . Drugi umysł nie był dosyć silny jednak widać było mógł mieć na
niego niewielki wpływ co postanowił zbagatelizować mimo płynących z oczu łez na
wspomnienie o martwej matce , którą mimo wszystko kochał jak każdy zwykły
człowiek .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz