niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział XIV : Wyznanie Dumbledore

- Witam profesorze . Usłyszałam co się stało . - przywitała się w progu Luna Lovegood .
- Siadajcie . - dyrektor wskazał krzesła stojące na przeciwko niego .
Gabinet był taki jak opowiadał mu ojciec . Pełen dziwnych sprzętów oraz leżącą niedaleko myślodniewnią i żerdzią na , której obecnie nie było Faweksa . Portrety zerkały z ciekawością , lecz okazywały Centurionowi wyraźną niechęć z wyjątkiem Fineasa Nigellusa Blacka . 
- Wiec czemu mnie pan profesor zatrzymał ? Co tu robi Luna ? - pytał Dumbledore .
- Horkruksy przyciągają uwagę . - rzekł Dumbledore . 
- Profesorze rzuciłam przecież na nie zaklęcie kameleona (nauczona przez Centuriona) . Dlaczego ono nie działa na nie tak jak powinno ? - zapytała Luna układając dłonie na piersi . 
- Czarna magia rządzi się własnymi zasadami . Czemu jeszcze ich nie zniszczyliście ? - zapytał Albus patrząc swoimi błękitnymi oczami ze złowrogim ognikiem .
- Wierzę w to , że mogę wywołać wyrzuty sumienia . - odpowiedziała szczerze Centurion głaszcząc Nagini na co ona odpowiedziała przyjemnym dla uszu sykiem .
- A zdajesz sobie sprawę , że to morze doprowadzić do śmierci . Już złączenie wszystkich cząstek duszy daje minimalne szanse na przeżycie , ale jedna cząstka została zniszczona przez Harrego w Komnacie Tajemnic . - mówiąc to wyjął z szuflady i położył na biurko zwykły dziennik . Jednak , gdy się oboje bardziej przyjrzeli dziennikowi zobaczyli na dole złote litery układające się w : TOM MARVOLO RIDDLE .
- Czy to jest ... ? - Centurion chciał zadać pytanie , lecz przerwał mu Dumbledore .
- Horkruks został przebity kłem bazyliszka . On już nie zawiera cząstki duszy Voldemorta . Dlatego nalegałbym na zniszczenie horkruksów , gdyż twój ojciec na pewno umrze . - odpowiedział smutno dyrektor .
- Nie obchodzi mnie to . Może jeszcze można go uratować . - podniósł głos Centurion wywołując oburzenie byłych dyrektorów .
- Zapewne widziałeś co się stało z moją ręką Luno ? - zapytał poważnie dyrektor .
- To pierścień to wywołał ? - zapytała spokojna Luna .
- Tak . Już dostatecznie dużo wiecie , że mogę wam powiedzieć o tym co się stało z moją ręką . Klątwa nałożona na pierścień to sprawiła . Nie jestem pewien ile jeszcze zostało mi życia . Dlatego proszę cię żebyś pomógł Harremu po mojej śmierci na ile tylko możesz . - próbował się uśmiechnąć Dumbledore , lecz nie za bardzo mu to wychodziło . 
- Proszę sie nie martwić . Harry na pewno nie będzie sam . - zapewniła go Luna .
Uspokoiło to dosyć dyrektora na tyle , że pozwolił opuścić gabinet . Kierując się na śniadanie trafił na Draco Malfoya . Jak zwykle blondyn nie chciał przepuścić do Wielkiej Sali i zaczął swoją gatkę .
- O Pomyluna znalazła chłopaka . - krzyknął ze śmiechu Malfoy .
- Widocznie jest tak samo stuknięty jak ona . - dopowiedział swoje Goyle .
Prawie cała Wielka Sala w tym momencie zaczęła się śmiać . Luna już sięgała po różdżkę , lecz Centurion złapał ją za rękę powstrzymując przed zamiarem Lunę . Śmiech zaczął przybierać na sile co wywołało drganie wszystkich horkruksów i syk Nagini . Wściekła Nagini powoli pełzła w kierunku Malfoya chcąc zatopić swoje kły w jego skórze . Przerażony Malfoy zaczął uciekać przed nią jednak Centurion gestem zatrzymał Nagini w miejscu . Osiłcy Malfoya przerażeni wściekłym wzrokiem Centuriona , który został skierowany w ich stronę uciekli przed nim do lochów . Wielka Sala ucichła co pozwoliło dołączyć do swoich domów Centurionowi i Lunie . Umbridge uśmiechnięta od ucha do ucha zerkała z wściekłością na dziedzica Slytherina . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz